sNa przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy mieliśmy okazję poznać projekty (lub prototypy), których...
Abonent chwilowo niedostępny
Przeczytaj
W ostatnim czasie zauważyłem, że marketerzy ponownie zwrócili się ku robotom, bo w sieci wysyp kampanii, które w większym lub mniejszym stopniu opierają się o interakcję z tymi urządzeniami. Sympatia do tych maszyn aktualnie równa jest tej, jaką w kampaniach reklamowych darzone są drony, przemierzające przestrzeń nad naszymi głowami. Dziś przybliżam kilka realizacji, przeprowadzonych w ostatnim czasie, wykorzystujących właśnie roboty. To, co warto podkreślić i zauważyć, to wspólny mianownik w postaci zdalnej eksploracji, łączący przedstawione przykłady, pomimo tego, że każdy z nich pochodzi niejako z różnej dziedziny życia codziennego i może mieć inne zastosowanie także w działaniach komercyjnych:
*Turystyka – zdalne wakacje na Sycylii zaproponowała marka wody San Pellegrino. W kampanii „Three minutes in Italy” każdy z jej uczestników mógł przez trzy minuty sterować robotem, znajdującym się w malowniczym mieście Taormina i odkrywać jego uroki, jednocześnie komunikując się z przebywającymi tam ludźmi.
*Zdalna obecność na wydarzeniach kulturalnych – przykładem z ostatnich dni jest Coca-Cola ze swoją nową realizacją „The Social Robot„, pozwalająca młodym osobom „udział” w popularnych w USA letnich obozach, bez opuszczania domu. Ta akcja (a może raczej jej sama realizacja) w moim odczuciu za bardzo naciągana, jednak całość jak najbardziej pozostającą w temacie i trendzie „robotyzacji” o którym dzisiaj mowa.
*Wykorzystanie w biznesie – bardzo się cieszę, że mam dziś również możliwość zaprezentowania polskiej realizacji, nie ukrywam, w moim odczuciu najciekawszej, bo pożytecznej i w dłuższej perspektywie także rozwojowej. Agencja Hypermedia Isobar udostępniła w sieci (odrobinkę wcześniej dziennikarzom i blogerom do testów, więc sam również miałem okazję przetestować) robota, znajdującego się wewnątrz ich biura. Dzięki platformie Isobar Explorer każdy, kto odczekał chwilkę w kolejce mógł przy użyciu łazika pozwiedzać pomieszczenia agencji, sterując nim poprzez dedykowany interfejs.
Jak mówią sami twórcy, istotny w tym projekcie jest jego szerszy kontekst. Isobar Explorer jest bowiem projektem HR-owym, mającym ułatwiać potencjalnym kandydatom zapoznanie się z firmą od środka. Sama platforma i nietypowy łazik w przyszłości może także stać się produktem, oferowanym innym pracodawcom, chcącym posiadać unikalne narzędzie oraz dodawać wartość do całego procesu rekrutacyjnego.
Uważam, że w tego rodzaju aktywnościach, jak również w samym trendzie eksploracji otaczającego nas świata poprzez możliwości robotów drzemie naprawdę spory potencjał. Pytanie, czy marki potrafią go odpowiednio wykorzystać. Odpowiednio, tzn. naturalnie, w pożyteczny sposób i z przeznaczeniem dla ich odbiorców. Bo co z tego, że na potrzeby kampanii powstanie cudowny film case study, skoro w rzeczywistości internauci lub tzw. potencjalni użytkownicy nie mieli nawet okazji (lub np. zabrakło czasu), by skorzystać z takiej możliwości wirtualnej interakcji? Zdecydowanie bliższy jestem rozwiązaniom typu Isobar Explorer niż „The Social Robot”, a czynnikiem, który o tym decyduje jest oczywiście praktyczność i potencjalna korzyść dla jego użytkowników.